Longyearbyen – stolica Svalbardu, liczy ponad 1,8 tys. mieszkańców. Ośrodek wydobycia węgla kamiennego, port lotniczy, centrum turystyki.
Mieszkając w Gjestehuset 102 daleko nie trzeba by wyjść poza „miasto” by szukać zorzy polarnej, choć nie jest to idealne miejsce do podziwiania tego spektaklu. Łuna miasta zostaje za plecami, a pobliskie góry zasłaniają część widoku. Zorza musi być dość silna, a dodatkowo pojawia się od południa przynajmniej w terminie, którym tam byłam. Wszystkie aplikacje informowały, że jest lecz „tańczyła” nad Tromso czyli ok 900 km na południe. Dziwne uczucie, w szczególności gdy wyrusza się na „północ” by móc ją podziwiać. Choć wiem, że w czasie nocy polarnej, kiedy nie ma dnia, tylko panuje sama ciemność przez 24 godziny na dobę, zorzę można zobaczyć idąc po poranne bułki do sklepu.
Wieczorami dzięki wypożyczonej broni, mogliśmy udać się poza miasto w poszukiwaniu zorzy polarnej, nie oddalaliśmy się daleko, ze względów bezpieczeństwa oraz mrozu, który wynosił około -20°C.
Tak na marginesie, gdy inni mieszkańcy naszego hostelu dowiedzieli się, że posiadamy broń, codziennie o 21:00 czekała na nas pod hostelem grupa śmiałków, która wyruszała z nami na poszukiwania zorzy. Najbardziej zapadła mi w pamięci koleżanka, która rano wyleciała z Egiptu z domu, a wieczorem spędzała z nami czas wyczekując zorzy polarnej.
Przed każdym wyjściem na poszukiwania dokładnie się przygotowywałam. Ustawienia aparatu – tylko ostrość ustawiałam na dworze. Co i tak nie było łatwe ze względu na panujące warunki. Palce kostnieją w mgnieniu oka. Przymocowanie do statywu – na takim mrozie każdy ruch statywem może skończyć się jego pęknięciem. Ogrzewacze termiczne w kieszeni, gdyż baterie szybko się „wyczerpują”.
Zorza zatańczyła dla nas tylko jednego wieczoru, jednak był to pierwszy raz, gdy widziałam inne jej kolory niż zielony. Mieniła się zielenią i czerwienią, jakby chciała ogrzać nam ten mroźny wieczór, który i tak w tym momencie był ciepły. Czułam lekki niedosyt, choć może za bardzo nastawiłam się na jej zobaczenie.