Zorza polarna, Tromso – od tego wszystko się zaczęło

Tromsø – miasto leży na wyspie Tromsøya, za kołem podbiegunowym.  Mimo swojego położenia, 350 km za kołem polarnym, klimat nie jest wyjątkowo surowy, ze względu na silny wpływ Prądu Zatokowego. Noc polarna trwa w Tromsø od 27 listopada do 19 stycznia, dzień polarny od 19 maja do 27 lipca. W czasie nocy polarnej można obserwować na niebie zorzę polarną.

Tak naprawdę od tego wszystko się zaczęło. Moment, w którym odnalazłam siebie, w którym poczułam, że zimno nie jest straszne, że biel śniegu jest bielsza niż gdziekolwiek indziej, gdzie mróz może być przyjemny, a noc daje nieopisaną radość. I nie mam tu na myśli kominka, wina i miękkiego koca, przytulając się do ukochanego – tylko wyczekiwania… Wyczekiwania, otulona w kilka ciepłych warstw ubrań na dworze w ujemnych temperaturach, by móc zobaczyć najpiękniejsze zjawisko na niebie…

Jeden mail od psiapsióły, (z którą spędzałam jej 30-ste urodziny w Alcie) z artykułem gdzie najlepiej oglądać zorzę polarną oraz tanimi biletami lotniczymi sprawił, że nie dałam uciec okazji mówiąc sobie – raz się żyje.

Kolorowe światełka na niebie, czy nie jest to marzenie wielu ludzi? Moje zawsze było, lecz w głowie miałam obraz bardzo dalekiej północy bez cywilizacji, że nie jest to dostępne dla zwykłego śmiertelnika, a na dodatek trzeba mieć sporo funduszy by móc podziwiać ten spektakl.

I jak bardzo się myliłam, i jak bardzo każdemu życzę zobaczyć to piękne arcydzieło na niebie.

Zorza polarna, którą wtedy widziałam pierwszy raz, dała mi zrozumieć, że jest to moje miejsce na ziemi. Stałam, patrzyłam i krzyczałam że szczęścia… W jednej chwili odmieniło się moje życie, zniknęły troski, zmartwienia, czułam tylko proste szczęście. Przepełniało mnie uczucie jakbym została wybrana, by móc podziwiać to zjawisko, by radować się tą chwilą, chłonąć wszystkimi zmysłami.

Pokaz trwał z godzinę, według danych nie była to silna zorza a warunki, w których przyszło mi ją oglądać nie były idealne – ale była! Była i na zawsze zostanie w pamięci.

Widząc kolejne spektakle na niebie nadal mam to uczucie, czuję się jak dziecko, jakbym wygrała los na loterii, szczęście mnie przepełnia. Za każdym razem chcę więcej.

Teraz wiem więcej, jak się przygotować pod względem ubioru, jak zrobić zdjęcia, gdzie szukać zorzy i kiedy. Aplikacje w telefonie działają cały czas. Więc nawet kiedy jestem tu w Warszawie, przy każdym alercie ruszam poza miasto, by choć przez ułamek sekundy coś zobaczyć na niebie. A przesiadując w godzinach nocnych w Norwegii w czasie dnia polarnego i widząc na telefonie, że właśnie odbywa się spektakl nade mną, którego nie mogę zobaczyć, czuję lekkie ukłucie w środku i czekam… Czekam na noc polarną, by móc znów zobaczyć to wszystko, jeszcze raz przeżyć, jeszcze raz poczuć…

Zdjęcia nie są najlepsze, ale jak na pierwszy raz fotografowania zorzy ważne, że są 🙂

2 Comments

  1. Marta @ przepisyzpodrozy.pl

    Tromsø jest wspaniałe! Jak będziesz tam kiedyś latem to polecam trekking na Tromsdalstinden – piękne widoki.

    1. Carollayna

      Na pewno się tam wybiorę 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *