Islandia

Islandia – państwo położone w Europie Północnej, na wyspie Islandia i kilku mniejszych wyspach. Stolicą państwa jest Reykjavík.  Położona na „gorącym punkcie” Grzbietu Śródatlantyckiego, posiada wiele, w tym czynnych, wulkanów, m.in. Heklę, Katlę. Zgodnie z nazwą, Islandia to także „kraj lodu” – około 11 proc. powierzchni tego wyżynno-górzystego kraju zajmują lodowce.

Chyba jedno z moich najstarszych marzeń podróżniczych – Islandia…

Jako nastolatka zafascynowałam się tą wyspą. Jakby była niedostępna. Jakby nie można było się tam dostać, być, poczuć… Wtedy tak było. Brak dostępnych połączeń lotniczych, a ceny biletów …

Surowość klimatu i wszystkie inne czynniki stawiały tę wyprawę na „kiedyś”. „Kiedyś” to trwało i trwało. I nie wiem tak naprawdę czemu to miejsce, ta wyspa, że zimno, że śnieg, że wszystkie inne rzeczy.

W między czasie zafascynowałam się Norwegią, ale Islandia zawsze była, choć czekała na swoja kolej. I ta kolej nadeszła. Chyba tylko dzięki Wizzair’owi, który otworzył tam swoje połączenie, za pieniądze dostępne zwykłemu śmiertelnikowi. Znów kilka dni na zebranie ekipy i bilety kupione.

Wylot z Gdańska – 3 noce, 2 pełne dni, grafik napięty, nas pięcioro.
Cały wyjazd został podzielony na 2 etapy. 1 dzień – Gloden Circle, 2 dzień – wodospady, czarna plaża w Vik.
Plan prosty, wynajęcie auta – inaczej się nie da. Auto oczywiście 4×4. Luty to jednak zima -śnieg, lód, temperatury w okolicach zera.
Także nocleg najlepiej domek na „zadupiu”, po co nocować w mieście, gdzie na około możemy mieć naturę a bardziej pustkowie, i także taką mała cichą nadzieję, że wyjdę przed dom na taras a nade mną będzie tańczyć zorza polarna. Decyzja podjęta – domek niedaleko Hella, z widokiem na wulkan Hekla, który jakiś czas temu robił wielkie spustoszenie w swojej okolicy. Po zdjęciach, które wiszą w domku, wnioskujemy, że śpimy na lawie, a gdyby wulkan obudził się, nasze ciała mogłyby posłużyć później tylko naukowcom w formie zwęglenia…

Czyli mamy wszystko – wraz z jedzeniem na te dni. Logistyka planu zwiedzania oraz godziny otwarcia sklepów zadecydowały za nas – po co tracić czas dodatkowy na szukanie pożywienia 🙂

Islandia wita nas wiatrem. Czytanie i słuchanie o tym, a poczucie na własnej twarzy i ciele jest sporą różnicą. Przed lotniskiem czekając na osobę z wypożyczalni aut, myślałam, że bardziej wiać nie może – myliłam się i to bardzo. Ale o tym później. Ciepło, temperatura ok 0°C.

Osoba z wypożyczalni zabiera nas do siedziby firmy nieopodal lotniska, gdzie czeka na nas nasze auto 4×4 – Nissan Qashqai.
Do wynajętego domku mamy ponad 2 godziny jazdy. I tu zaczyna się miła niespodzianka – wielka zamieć. Śnieg ze wszystkich stron. W Reykjaviku nie jest tak źle, jednak poza miastem prędkość większa niż 50 km/h jest niemożliwa. Widoczność kilkanaście metrów. Śnieg przemieszcza się razem z wiatrem tworząc muldy na drodze. Samochód na oponach zimowych z kolcami tańczy na drodze, próbując złapać przyczepność. Ale co to jest dla tak świetnego kierowcy, którym byłam ja. Tak ja 🙂 Płeć żeńska za kierownicą. Naczytałam się dużo o zmieniających się warunkach pogodowych i trudnych warunkach na drodze na Islandii, pomogło to trochę, było ciężko ale nie chwaląc się jestem dobrym kierowcą i nie boję się takich rzeczy 🙂 A tak na marginesie jeszcze gorsze warunki stały się dla mnie codziennością ostatniej zimy.

Jedziemy dalej . Pogoda się uspokaja. Nawet udało się ujrzeć gwiazdy. Cały czas drogą nr 1 do Hella. A tam skręcamy w głąb Islandii. Zostaje jakieś 30 km. Asfaltu już nie widzimy i zobaczymy przez kolejne dni. Lód, śnieg a do tego wiatr. Prowadząc Qashqai’a widzę w myślach, ile razy byłabym w rowie prowadząc swój samochód z napędem na przód oraz zwykłymi oponami zimowymi. Nie, nie, teraz wiem, że mój na kolcach gorsze warunki przeżył 🙂

Droga piękna. Żywego ducha nie ma. Tylko od czasu do czasu wielkie muldy śniegu lub lód pod nimi. Jesteśmy. Noc czarna, głucha. Nikogo w okół. Gdzieś w oddali widać światła z ganku innego domku. Łuna miasta widnieje tylko nad horyzontem. Dobrze, może mój plan się powiedzie, może chmury, które wiszą nad nami odejdą i pojawi się piękny spektakl nad głową. Tej nocy chmury wygrały. Czas spać. Jutrzejszy dzień będzie intensywny, trzeba mieć siły.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *